Lekarze z Berlina donoszą, że wyleczyli pewnego mężczyznę z AIDS przeszczepiając mu komórki macierzyste krwi od osoby naturalnie odpornej na wirusa. Jednak przypadek ten, który stanowi niewątpliwą nowinkę medyczną, według ekspertów będzie miał niewielkie bezpośrednie przełożenie na leczenie AIDS. Czołowi amerykańscy badacze twierdzą, że zastosowanie tego sposobu leczenia jest nie do pomyślenia wśród milionów osób zakażonych w Afryce i niepraktyczne nawet dla ubezpieczonych pacjentów czołowych szpitali prowadzących badania naukowe.
– To bardzo dobry sposób, choć nie zaskakujący – uważa dr Anthony S. Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych. – Jednak jego szersze zastosowanie nie wchodzi w grę ze względów praktycznych.
Pacjent, 42-letni Amerykanin mieszkający w Niemczech, chorował także na białaczkę, co stanowiło uzasadnienie dla podjęcia ryzyka przeszczepienia komórek macierzystych. Przeszczepy tego rodzaju wymagają całkowitego zniszczenia układu odpornościowego pacjenta, w tym szpiku kostnego, za pomocą napromieniania i leków – od 10 do 30 procent osób poddanych tej procedurze umiera.
– Szczerze mówiąc, wolałbym zażywać lekarstwa – ocenia dr Robert C. Gallo, dyrektor Instytutu Ludzkiej Wirusologii w Szkole Medycznej Uniwersytetu Maryland, mając na myśli leki antyretrowirusowe.
Co więcej, szanse na znalezienie dawcy, który byłby zgodny tkankowo z pacjentem i byłby nosicielem bardzo rzadkiej genetycznej mutacji wiążącej się z odpornością na HIV – wirusa, który wywołuje AIDS – są niezwykle małe.
Tym niemniej, 42-letni Amerykanin jest od 20 miesięcy wolny od wirusa, mimo że nie zażywa leków antyretrowirusowych, a sukces jego leczenia jest dowodem, że terapia AIDS, o której od dawna śniono – podanie komórek macierzystych, które poddane zostały zabiegom inżynierii genetycznej w celu wprowadzenia do nich odpowiedniej mutacji – może okazać się skuteczna.
Sukces tej metody leczenia ogłosili w środę dr Gero Huetter oraz dr Eckhard Thiel, zajmujący się nowotworami krwi specjaliści ze Szpitala Charite w Berlinie. Przypadek został opisany w ubiegłym tygodniu w The Wall Street Journal.
Próby wykorzystania przeszczepów szpiku kostnego w leczeniu AIDS są podejmowane od lat 80. ubiegłego wieku. Jeden z pacjentów, chorujący na AIDS oraz chłoniaka, zmarł z powodu nowotworu po dwóch miesiącach, ale nie wykazano u niego obecności HIV. Nie było jednak jasne czy to przeszczep miał na niego działanie ochronne.
Natomiast w głośnym przypadku z 1995 roku Jeff Getty, znany obrońca pacjentów z AIDS z San Francisco, otrzymał przeszczep szpiku od pawiana, który jest oporny na ludzkiego wirusa. Przeżył 11 lat, zmarł jednak z powodu AIDS i nowotworu – przeszczep go nie ochronił, ale by mu pomóc opracowano wówczas trójlekową terapię antyretrowirusową.
Huetter podaje, że 80 potencjalnych dawców, którzy byli wystarczająco zgodni tkankowo z jego pacjentem, aby ich komórki mogły mu zostać przeszczepione w celu leczenia białaczki, było także nosicielami mutacji warunkującej naturalną oporność dla wirusa.
Mutacja znana jako Delta 32, odkryta w latach 90. ubiegłego wieku u kilku homoseksualnych mężczyzn, musi zostać odziedziczona od obydwojga rodziców. Dzięki niej białe krwinki produkowane w szpiku nie mają na swojej powierzchni receptorów, które pozwalają HIV na wniknięcie do układu odpornościowego.
HIV, nawet jeśli jego namnażanie zostanie ograniczone przez leki, może przez lata pozostawać w uśpieniu w komórkach węzłów chłonnych oraz nerwowych. Bez koniecznych receptorów budzący się z uśpienia wirus nie ma jednak możliwości zainfekowania komórek.
Lekarze uważają. że przypadek z Berlina daje nadzieję na znalezienie metod leczenia, które w sposób sztuczny wywołają powstanie mutacji Delta 32.
Na przykład dr Irvin S.Y. Chen, dyrektor Instytutu AIDS z UCLA, pracuje nad wykorzystaniem „nożyczek” RNA do wycinania fragmentów materiału genetycznego z komórek macierzystych, które kodują białka receptorów. Jak mówi, jego koncepcja jest skuteczna u małp. Ma on nadzieję, że ostatecznie możliwe będzie przeszczepianie zmodyfikowanych komórek ludziom po zniszczeniu jedynie części ich układu odpornościowego za pomocą leków. – Sądzę, że nie wiązałoby się to z ryzykiem zgonu – dodaje.
Źródło: Portal Wiedzy Onet.pl